29 grudnia 2010

zamykając jedne drzwi...

Podsumowania są dobre dla masochistów.
Ludzie zamiast skupić się na rzeczach, które im się udało dokonać, uwielbiają rozpamiętywać porażki. Rozpaczają nad możliwościami, które minęły, ronią łzy nad uciekającym czasem i "gdyby wtedy nie posłuchali tej wrednej jędzy, to teraz byliby szcześliwi...", kolekcjonują wspomnienia jak fotografie, które mają im przypominać, że wszystko co dobre już minęło.
Dlatego nie będę już nigdy robić rocznych podsumowań. Tylko krótki zarys planów na nowy rok... bo założenia typu schudnę 4 kilo nigdy się nie sprawdzają ;)
W moim przypadku sprawdzają się tylko marzenia, które mogę spelnić sama ;)

21 grudnia 2010

quote...

28 listopada 2010

COCOROSIE - GALLOWS (OFFICIAL VIDEO)

cytat

31 października 2010

cytat z filmu...

"Miłość to nie staw, w którym każdy może znaleźć swoje oblicze. Miłość ma przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okręty, zatopione statki i skrzynie złota i pereł. Ale te perły leżą głęboko."

6 października 2010

La solitudine dei numeri primi

"Tra i numeri primi ce ne sono alcuni ancora più speciali. I matematici li chiamano primi gemelli: sono coppie di numeri primi che se ne stanno vicini, anzi quasi vicini, perché fra di loro vi è sempre un numero pari che gli impedisce di toccarsi per davvero. Numeri come l'11 e il 13, come il 17 e il 19, il 41 e il 43. Se si ha la pazienza di andare avanti a contare, si scopre che queste coppie via via si diradano. Ci si imbatte in numeri primi sempre più isolati, smarriti in quello spazio silenzioso e cadenzato fatto solo di cifre e si avverte il presentimento angosciante che le coppie incontrate fino a lì fossero un fatto accidentale, che il vero destino sia quello di rimanere soli. Poi, proprio quando ci si sta per arrendere, quando non si ha più voglia di contare, ecco che ci si imbatte in altri due gemelli, avvinghiati stretti l'uno all'altro. Tra i matematici è convinzione comune che per quanto si possa andare avanti, ve ne saranno sempre altri due, anche se nessuno può dire dove, finché non li si scopre."
"La solitudine dei numeri primi" Paolo Giordano

1 października 2010

doppia ora

27 września 2010

So many people enter and leave your life! Hundreds of thousands of people! You have to keep the door open so they can come in! But it also means you have to let them go!

23 września 2010

idzie jesień...

3 września 2010

cytat

18 sierpnia 2010


Zwiedzanie Rzymu w ciągu pięciu dni to stanowczo za krótko

aby zobaczyc całe piękno tego miasta...

15 sierpnia 2010

Vacanze Romane ;)

Rzymskie wakacje dobiegły końca...
Na pewno zapamiętam Mrozika śpiącego pod grubym kocem w gorące sierpniowe rzymskie noce, śpiewającego kelnera w uroczej pizzerii, rozmowę o filmach Wajdy z pewnym Włochem, który myślał, że jestem Hiszpanii, Kościółek Quo Vadis i oczywiście jedzenie.
Zawsze jest tak, że w wielkim mieście czuję się na początku nieswojo. Onieśmiela mnie jego ogrom. Tak było w Paryżu, w Mediolanie i tak było w Rzymie. Tym bardziej, ze przyleciałyśmy wieczorem. To onieśmielenie trwa zazwyczaj krótko - kilka minut, kilka godzin. Potem czuję się tak, jakbym od zawsze w nim mieszkała i znała wszystkie jego tajemnice.

Najlepsze było odkrywanie Rzymu. Odkrywałyśmy go powoli, dostosowując się do leniwego, upalnego sierpnia. Od początku ustaliłyśmy, że nie damy rady zobaczyć wszystkiego w ciągu pięciu dni więc nie ma co się spinać i narzucać sobie zabójczego tempa. Trzymając się tych zasad często zdarzało się, że wracałyśmy do ulubionego naszego miejsca jakim  się stał park przy Villi Borghese.
To idealne miejsce na odpoczynek w upalne dni, zwłaszcza po wielogodzinnym zwiedzaniu. Właściwie to wszystkie nasze drogi prowadziły w końcu do tego miejsca. Fajnie było siedzieć na ławce, przygladać się ludziom i wymyślać o nich historie - kim są i dokąd idą? :)
Trochę naiwnie myślałyśmy, że upalny sierpień zniechęci turystów i będzie przyjemniej zwiedzać bez uciążliwych tłumów ludzi w okół, ale oczywiście pomyliłyśmy się. Wprawdzie sierpień to czas urlopu we Włoszech i wiele sklepów i restauracji było zamkniętych, to i tak ludzi było mnóstwo.
A już najbardziej frustrujący dzień przeżyłyśmy w Muzeach Watykańskich. Przepych sal, ilość zbiorów i dzieł, a do tego tylko kilka godzin do dyspozycji na zwiedzanie sprawiło, że byłyśmy złe i zmęczone, gdyż nie mogłyśmy naprawdę wszystkiego dokładnie zobaczyć. Oczywiście należy tu wspomnieć o tłumach turystów, którzy galopkiem przesuwali się od sali do sali, popychając przy tym innych. Rodzice z płaczącymi dwu-, trzy- letnimi dziećmi, którzy nieugięci zawodzeniem pociech, pokazywali im dzieła Rafaela. To już było za dużo jak dla mnie. Szkoda. Trzeba będzie jeszcze raz przyjechać i na spokojnie zwiedzić te Muzea. Na pocieszenie kupiłam sobie książkę o Caravaggio w sklepiku przy Muzeum :)
 Trudno jest ocenić czy udało nam się dużo zobaczyć. Na pewno nie udało nam się zobaczyć wszystkiego co na początku planowałyśmy, ale i tak jesteśmy zadowolone. Chciałyśmy poczuć atmosferę wiecznego miasta. Udało nam się. W Rzymie można się zakochać od pierwszego wejrzenia... Do zobaczenia Rzymie! :)

29 lipca 2010

...