18 czerwca 2011

dylematy...

Od pół godziny siedzę nad otwartym formularzem zgłoszeniowym na kurs językowy we Florencji. W głowie mam jedną myśl. Jesteś na to za stara!
Wcześniej weszłam na fejsbukową stronę szkoły i przeglądałam zdjęcia z nadzieją, ze ujrzę na nich ludzi w moim wieku ;) Oczywiście przeważali dwudziestokilkuletni studenci.
Na dodatek wyjazd ten wiązałby się z zaciągnięciem kredytu, który potem trzeba spłacić, a moja sytuacja zawodowa jest niepewna ostatnio. Mam dziwne poczucie winy, ze kredyt tez skonsumowany zostałby na przyjemności. Powinnam raczej pomyśleć o kredycie hipotecznym, ustatkować się, zacząć oszczędzać. Dlaczego boimy się spełniać swoje marzenia?
Podzieliłam się swoimi wątpliwościami w pracy i dostałam reprymendę od koleżanki. "Renata, a na co ty chcesz wydawać pieniądze??? To jest twoja pasja! Nawet się nie zastanawiaj! Ja muszę wziąć kredyt na kupno samochodu - 20 tys. I biorę. Masz jechać! Jak nie teraz, to kiedy?"
Rozważam w głowie wszystkie "za" i "przeciw".... muszę w końcu podjąć jakąś decyzję...

4 komentarze:

Andrzo pisze...

Być może należałoby rozważyć inne opcje wyjazdu do Florencji :)

Reni pisze...

Tu nie chodzi o sam wyjazd, tylko takze o nauke. Wiem, ze wyjechac moge kiedy chce i zwiedzac Florencje. Chcialabym dobrze znac wloski i to jest dobry pomysl.

Edyta pisze...

Kolezanka ma racje, jesli nie teraz to kiedy. My tez czesto myslimy, czy cos warto zrobic, kupic i serio po co mamy ciagle oszczedzac. Nie mamy jakis wielkich marzen, czyli nie musimy ich realizowac.

Reni pisze...

kazdy ma jakies plany i marzenia. Jesli przestajemy wierzyc, ze kiedys sie spelnia - umieraja, a my stajemy sie sfrustrowani.
Najwazniejsze to nie rezygnowac z tego co jest wazne.
Nastapia chyba zmiany w moim postanowieniu zwiazanym z Florencja, ale nie znaczy to, ze zrezygnowalam...

Prześlij komentarz